gdy wynik nie był wcale taki oczywisty

gwardiaokecie1953Historycy futbolu często opowiadają, jakim wyzwaniem jest precyzyjne ustalenie szczegółów niektórych meczów z przeszłości. Czasem dotyczy to składów grających drużyn, czasem strzelców bramek, czasem i samego wyniku. Choćby informacje podawane przez różne gazety są czasami sprzeczne. Ale nie ma się czemu dziwić jeśli pamięta się, jaką drogą wówczas te informacje zdobywano. Jak w poniższym przykładzie, gdzie „Gazeta Białostocka” w 1953 r. podała wynik meczu miedzy Stalą Okęciem Warszawa a Gwardią Białystok, bazując na informacji uzyskanej podczas bardzo słabej technicznie rozmowy telefonicznej. Chwali się jednak, że gazeta informację sprostowała i za pomyłkę przeprosiła. A wcale nie było to standardem.

Grzegorz Aleksandrowicz w książce „Moja przygoda z piłką i gwizdkiem” wspomina swoje początki pracy jako dziennikarza sportowego. Jego rolą było wówczas m.in. zdobywanie informacji o wynikach rozgrywanych w Warszawie meczów. Jako że telefon był przed wojną rzadkością, weekendy spędzał na kursowaniu po całej stolicy i wydobywaniu rezultatów – zwykle od dozorców stadionów czy boisk (na które docierał często dłuższy czas po zakończeniu meczu). Łatwo sobie wyobrazić, ile wtedy musiało być przekłamań w wynikach.

Dodaj komentarz